To zdarza się co miesiąc. Trwa zazwyczaj kilka dni i jest
szkodo- i męko- twórcze. Ale później przychodzi menstruacja i problem się kończy
– znaczy trzeba po nim posprzątać – znaczy po problemie, nie po okresie. Brzmi
to wszystko tajemniczo – o czy właściwie mówię ?
Chodzi o moją stomię, która w
okolicach miesiączki dostaje hopsia – to się wybrzusza i robi większa, to za
chwilę robi się maleńka jak ziarenko grochu, to znowu się wypłaszcza, to robi
się nierówna – płaska po prawej i wystająca po lewej stronie kominka. Najgorsze
jest to, że potrafi dość drastycznie się zmienić w przeciągu kwadransa –
wygląda to tak : wymieniam woreczek – mierzę średnicę stomii za pomocą miarki –
wychodzi mi 23 mm – więc tak przycinam woreczek, ponieważ wystaje to zakładam
zwyczajny płaski woreczek. I zadowolona zajmuję się czymś innym.
Po pół
godzinie mam wyciek – ściągam woreczek i co ? – Lucjan postanowił się
wypłaszczyć na równo ze skórą i nagle ma średnicę 13 mm – skóra mnie piecze
więc reaguję bardzo szybko – ściągam woreczek, oczyszczam skórę pianką ,
chusteczkami albo wodą z mydłem – w zależności od tego co mam pod ręką.
Najbardziej komfortowe jest być wtedy w domu – wtedy nie naklejam na skórę
nowego worka od razu – smaruję skórę kremem barierowym a jeśli stomia jeszcze
pracuje daję się jej „wypróżnić” i później przyklejam woreczek – po takiej
akcji Lucek lubi np. być płaski ale już ma te 20 mm. Wtedy wyciągam woreczek do
stomii lekko wklęsłej i zakładam go na skórę. Choć przyznaję, że czasem Lucek
robi mi złośliwości i pokonuje nawet worki typu convex – nagle się zmniejsza z
20 na 10 mm i przez to od razu przecieka mimo to, że zastosowany worek jest prawidłowy
– co robię w takich chwilach ? Śmieję się z tego – serio, nie umiem się tym
przejmować, nie ogranicza mnie też to zbytnio. Staram się mieć w domu i pod
ręką jeśli wychodzę zwłaszcza „w tym
czasie” woreczki różnego typu – czy to na półce czy w torebce. Nauczyłam się
też dość skutecznie wyczuwać, że coś nie gra i nie zdarza mi się pobrudzić
ubrania – na wszelki wypadek mam jednak wtedy dodatkowe legginsy i bieliznę –
zajmuje to mało miejsca i w niczym mi nie przeszkadza, a daje poczucie
bezpieczeństwa. Nie wstydzę się też o takim problemie poinformować znajomych –
lepiej się czuję wiedząc, że oni wiedzą. Zresztą w trudnej chwili są pomocni –
jedno poda mi chusteczkę, drugie pomoże zasłonić się w wyścigu do toalety.
Czasem jest śmiesznie naprawdę J
na szczęście wtopy w miejscu publicznym zdarzają mi się niezwykle rzadko. Za to
przy moim narzeczonym, w domu albo w jego mieszkaniu już częściej – ale i on
nie ma z tym problemu – cieszy się, że mam wyczucie i refleks bo nigdy nie
pobrudziłam ani jego ani żadnego mebla podczas awarii J – pomaga mi się jako tako
ogarnąć i dolecieć do łazienki aby się przemyć, a ciuszki idą do prania. A co
ze skórą po takich akcjach ? Zazwyczaj jest zaczerwieniona i nieco swędzi.
Podczas miesiączki jednak biegunkowe wypróżnienia mijają i robią się jak zwykle
zwyczajne i przewidywalne więc i Lucjan zachowuje się normalnie – leczę się
więc wietrzeniem skóry, smarowaniem maścią z Wit A (bardzo mi pomaga), czasem
stosuję też Alantan albo zwykły krem barierowy – robię grubszą warstwę, chodzę
z jelitem pół dnia na wierzchu (bo wiem że będzie spokojne) kremy działają i
się wchłaniają, później przecieram delikatnie skórę oczyszczając ją z tych
specyfików i normalnie naklejam worek. Kiedy podrażnienie jest większe stosuje
maść z antybiotykiem albo sterydem – ale to już po ewentualnym zaleceniu
pielęgniarki – wtedy bardzo szybko jest po
takim nieco większym problemie (np. przekrwienia skóry, takie kropeczki
jakbym się podrapała choć tego nie robiłam) i skóra wraca do normy nawet z
trudniejszego stanu.
Reasumując w takich sytuacjach trzeba być uzbrojonym w
różne typy worków, cierpliwość, refleks oraz poczucie humoru, a gdy stomia
wróci do normy dopieścić skórę aby przestała być zaczerwieniona i by nie
piekła. Trzeba być dla skóry delikatnym a całą sytuację obrócić w żart – no w
końcu zdrowym też zdarzają się biegunki i też nieraz „ nie dolecą” do ubikacji
i nie dramatyzują. A Wy moi drodzy macie czasem takie numery ? Jak je
„ogarniacie”?
Buziaki :*