czwartek, 2 czerwca 2016

Ewelina Zach: Szaleństwa Lucka :D

To zdarza się co miesiąc. Trwa zazwyczaj kilka dni i jest szkodo- i męko- twórcze. Ale później przychodzi menstruacja i problem się kończy – znaczy trzeba po nim posprzątać – znaczy po problemie, nie po okresie. Brzmi to wszystko tajemniczo – o czy właściwie mówię ? 

Chodzi o moją stomię, która w okolicach miesiączki dostaje hopsia – to się wybrzusza i robi większa, to za chwilę robi się maleńka jak ziarenko grochu, to znowu się wypłaszcza, to robi się nierówna – płaska po prawej i wystająca po lewej stronie kominka. Najgorsze jest to, że potrafi dość drastycznie się zmienić w przeciągu kwadransa – wygląda to tak : wymieniam woreczek – mierzę średnicę stomii za pomocą miarki – wychodzi mi 23 mm – więc tak przycinam woreczek, ponieważ wystaje to zakładam zwyczajny płaski woreczek. I zadowolona zajmuję się czymś innym. 

Po pół godzinie mam wyciek – ściągam woreczek i co ? – Lucjan postanowił się wypłaszczyć na równo ze skórą i nagle ma średnicę 13 mm – skóra mnie piecze więc reaguję bardzo szybko – ściągam woreczek, oczyszczam skórę pianką , chusteczkami albo wodą z mydłem – w zależności od tego co mam pod ręką. Najbardziej komfortowe jest być wtedy w domu – wtedy nie naklejam na skórę nowego worka od razu – smaruję skórę kremem barierowym a jeśli stomia jeszcze pracuje daję się jej „wypróżnić” i później przyklejam woreczek – po takiej akcji Lucek lubi np. być płaski ale już ma te 20 mm. Wtedy wyciągam woreczek do stomii lekko wklęsłej i zakładam go na skórę. Choć przyznaję, że czasem Lucek robi mi złośliwości i pokonuje nawet worki typu convex – nagle się zmniejsza z 20 na 10 mm i przez to od razu przecieka mimo to, że zastosowany worek jest prawidłowy – co robię w takich chwilach ? Śmieję się z tego – serio, nie umiem się tym przejmować, nie ogranicza mnie też to zbytnio. Staram się mieć w domu i pod ręką jeśli wychodzę zwłaszcza  „w tym czasie” woreczki różnego typu – czy to na półce czy w torebce. Nauczyłam się też dość skutecznie wyczuwać, że coś nie gra i nie zdarza mi się pobrudzić ubrania – na wszelki wypadek mam jednak wtedy dodatkowe legginsy i bieliznę – zajmuje to mało miejsca i w niczym mi nie przeszkadza, a daje poczucie bezpieczeństwa. Nie wstydzę się też o takim problemie poinformować znajomych – lepiej się czuję wiedząc, że oni wiedzą. Zresztą w trudnej chwili są pomocni – jedno poda mi chusteczkę, drugie pomoże zasłonić się w wyścigu do toalety. Czasem jest śmiesznie naprawdę J na szczęście wtopy w miejscu publicznym zdarzają mi się niezwykle rzadko. Za to przy moim narzeczonym, w domu albo w jego mieszkaniu już częściej – ale i on nie ma z tym problemu – cieszy się, że mam wyczucie i refleks bo nigdy nie pobrudziłam ani jego ani żadnego mebla podczas awarii J – pomaga mi się jako tako ogarnąć i dolecieć do łazienki aby się przemyć, a ciuszki idą do prania. A co ze skórą po takich akcjach ? Zazwyczaj jest zaczerwieniona i nieco swędzi. 

Podczas miesiączki jednak biegunkowe wypróżnienia mijają i robią się jak zwykle zwyczajne i przewidywalne więc i Lucjan zachowuje się normalnie – leczę się więc wietrzeniem skóry, smarowaniem maścią z Wit A (bardzo mi pomaga), czasem stosuję też Alantan albo zwykły krem barierowy – robię grubszą warstwę, chodzę z jelitem pół dnia na wierzchu (bo wiem że będzie spokojne) kremy działają i się wchłaniają, później przecieram delikatnie skórę oczyszczając ją z tych specyfików i normalnie naklejam worek. Kiedy podrażnienie jest większe stosuje maść z antybiotykiem albo sterydem – ale to już po ewentualnym zaleceniu pielęgniarki – wtedy bardzo szybko jest po  takim nieco większym problemie (np. przekrwienia skóry, takie kropeczki jakbym się podrapała choć tego nie robiłam) i skóra wraca do normy nawet z trudniejszego stanu. 

Reasumując w takich sytuacjach trzeba być uzbrojonym w różne typy worków, cierpliwość, refleks oraz poczucie humoru, a gdy stomia wróci do normy dopieścić skórę aby przestała być zaczerwieniona i by nie piekła. Trzeba być dla skóry delikatnym a całą sytuację obrócić w żart – no w końcu zdrowym też zdarzają się biegunki i też nieraz „ nie dolecą” do ubikacji i nie dramatyzują. A Wy moi drodzy macie czasem takie numery ? Jak je „ogarniacie”?

Buziaki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz