Pewnymi sprawami nie jesteśmy w
stanie dzielić się od razu. Za bardzo bolą, za mocno dławią, zbyt silnie
ściskają gardło. Myślę więc, że zrozumiałym będzie jeśli o utracie mojej MAŁEJ
WIELKIEJ MIŁOŚCI napiszę dopiero teraz choć upłynęło już trochę czasu.
Rzecz miała miejsce 4 września
tego roku. Około godziny 9 rano odszedł mój najukochańszy Skarb – świnka morska
DEXTER. Był to potworny cios – tym bardziej bolesny, że dzień wcześniej jeszcze
siedział sobie na zewnątrz przed domem i wcinał trawkę – bezpieczną i
sprawdzoną – zresztą nie był pozostawiony sam sobie – był w cieniu, miał wodę,
cały czas Ktoś był na ogródku i kontrolował sytuację. Zwierzak sobie leżał,
odpoczywał, radośnie kwiczał gdy się go brało na ręce i tuliło. Reasumując - absolutnie nic nie zapowiadało tej, dla
mnie, tragedii.
W nocy przez jego śmiercią jedyne
co mnie zaniepokoiło to totalny brak apetytu – świnki morskie nie mogą nic nie
wcinać zbyt długo zatem przygotowałam specjalną karmę i wstawałam co 40 minut –
brałam do małej strzykaweczki karmę, później podawałam wodę i tak przez całą
noc. Pomyślałam,
że nazajutrz, mimo niedzieli pojadę do weterynarza skontrolować co jest przyczyną tego stanu rzeczy.
że nazajutrz, mimo niedzieli pojadę do weterynarza skontrolować co jest przyczyną tego stanu rzeczy.
Nie zdążyłam… rano mój zwierzak
już leciał mi przez ręce – troszkę też pokwikiwał nieco niepokojąco zatem
otuliłam go jego ukochanym ręczniczkiem we wszystkich kolorach tęczy i tuliłam
– zwierzak nieco się uspokoił. Ponieważ dochodziła 9, a od 9 przyjmował doktor
ubrałam się i chciałam wraz z tatą jechać do weta jak najszybciej. Usiadłam na siedzeniu, głaskałam i
uspokajałam Dextera prosząc go by był dzielny i mówiąc, że będzie dobrze… nie
zdążyliśmy wyjechać z bramy – prosiaczek wtulił się, zamknął oczka, jakby
odchrząknął, westchnął i odszedł…
Przez 40 minut nie dałam go sobie
wyciągnąć z rąk – byłam w szoku. Mój zwierzak miał idealne warunki, cały czas
był zadbany, jadł tylko to co najlepsze i nie dał mi najmniejszego sygnału, że odejdzie – poczułam się załamana …miał dopiero 6 lat – według wielu to zacny
wiek dla świnki, ale ja wiem o takich które żyją i 11 i dbając o mojego Skarba
od małego walczyłam by został ze mną jak najdłużej. Niestety nie wyszło, a On
postanowił pobiec na łąkę za Tęczowym Mostem wcinać koniczynkę i bawić się z
innymi świnkami.
Później go pochowałam,
kilkanaście nocy słabo spałam, przesiadywałam przed jego „grobem” nad którym
tata postawił lampkę solarną, która w nocy mieniła się kilkoma kolorami i
zadawałam sobie pytanie dlaczego ? – Dlaczego spotyka mnie to akurat teraz –
kiedy szukam pracy, wykombinowałam już gdzie znajdzie się klatka w nowym
warszawskim mieszkaniu, kiedy już planowałam gdzie
go zabiorę i co mu pokaże – w końcu kiedy jestem na rozstaju dróg, przed nowym etapem życia
i właśnie teraz chciałabym móc Go pogłaskać, przytulić, posłuchać jak kwiczy i tupta po swoim domku.
go zabiorę i co mu pokaże – w końcu kiedy jestem na rozstaju dróg, przed nowym etapem życia
i właśnie teraz chciałabym móc Go pogłaskać, przytulić, posłuchać jak kwiczy i tupta po swoim domku.
Ktoś powie, że to niepoważne. Ale
Dexter był szczególnie ważny w moim życiu – w trakcie trudności z chorobą, gdy miałam wyłonioną stomię,
gdy rozpadały się moje związki, gdy przez niezrozumienie choroby
odsunęli się ode mnie wszyscy znajomi, gdy nie mogłam dogadać się z rodziną,
gdy wpadłam w depresję – On cały czas kochał mnie, był ze mną, nie oceniał mnie
i wiedziałam, że na jego radość zawsze mogę liczyć. TAKI MAŁY A TAK NAPRAWDĘ NAJWIĘKSZY
PRZYJACIEL.
Do dziś łapię się na obieraniu
marchewki i myśleniu, że ukroję mi kawałek… czy na wchodzeniu do pokoju i dziwieniu się ciszą… albo na mówieniu „dobranoc Dexter albo dzień
dobry Titi „ i tej ciszy… kiedy dociera do mnie, że już mi On nie odpowie, tak
jak zawsze to czynił.
Brakuje mi pod palcami jego
miękkiego futerka w jesienne wieczory. Jeszcze nie jestem gotowa przywitać
nowego zwierzaka. Ustaliłam z Ukochanym,
że jakiś zwierzak pojawi się w warszawskim mieszkaniu końcem kwietnia – jeszcze
nie sprecyzowaliśmy czy to będą dwa samczyki świnki morskiej czy kot – musimy
to też omówić z właścicielem mieszkania i współlokatorem. Liczę jednak na to, że będą przychylni – od dziecka wychowuję się w towarzystwie zwierząt i nie
wyobrażam sobie abym miała żyć w pustym mieszkaniu bez nich – wiem, że to
odpowiedzialność dlatego racjonalnie podchodzę do tematu i na wszystko daję
sobie czas i uważnie przeczesuję możliwości .
Rzeczy, które pozostały mi po
Dexterku rozdzieliłam – ręczniczek jest schowany – nieprany bo pachnie jego miękkim futerkiem, klatka i podłoża są schowane – mają dość
długie terminy przydatności do użycia – jeśli zdecyduję się na świnki klatka i
reszta rzeczy jak szklane poidło czy ceramiczne miseczki przydadzą się
koncertowo. Są schowane umyte i
przykryte na strychu w moim domu w Tarnowie i nic im nie grozi. Jeśli chodzi o
karmy i bawełnę organiczną do odpoczywania dla świnek przekazałam je jednemu z wielu domów tymczasowych
Stowarzyszenia Pomocy Świnką Morskim – polecam czasem ich wesprzeć, to
wspaniali ludzie robiący dużo dobrego dla tych malutkich stworzonek.
Jeśli zdecyduję się na dwa
samczyki świnki to jestem w kontakcie z domem, który wsparłam – będę chciała
adoptować je właśnie ze stowarzyszenia J
A Wy macie w pamięci jakiś
szczególnych zwieszakowych towarzyszy waszego życia ? Czy to żyjących czy tych
co już odeszli ? Jeśli tak podzielcie się jakimś wspomnieniem, może zdjęciem w
komentarzu – fajnie będzie wiedzieć, że jest więcej ludzi, którzy mają mocno
emocjonalny stosunek do zwierząt jak ja J
Pozdrawiam
Ewelina
NieDoBezPary ( pamięci Dextera)
Mam dziurawą duszę
po - minięty makijaż ...
Wyrtarta jestem jak znoszony but
nie do pary...
Bez...
Bardziej pusta niż każdy
wygryziony przez termity badyl ...
Wpatrzona w lampkę i kolor...
Zielony, czerwony, niebieski...
Słońce daje jej siłę a ona i tak gaśnie...
Jak ja w oczach
BezNieba...
Miękkie futerko
Pod palcami Twój ręczniczek kolorowy
Mój maleńki Skarbie...
Titi słodkie
Ciebie mi potrzeba...
Nie chcę powiedzieć
NA ZAWSZE
Dobranoc...
Moknę od łez...
Nie odchodź...
Nie milcz mi prosto w serce
Cokolwiek powiedz Mi
Zostań...
Przecież wiesz,
Że potrzebuję Cię jeszcze
po - minięty makijaż ...
Wyrtarta jestem jak znoszony but
nie do pary...
Bez...
Bardziej pusta niż każdy
wygryziony przez termity badyl ...
Wpatrzona w lampkę i kolor...
Zielony, czerwony, niebieski...
Słońce daje jej siłę a ona i tak gaśnie...
Jak ja w oczach
BezNieba...
Miękkie futerko
Pod palcami Twój ręczniczek kolorowy
Mój maleńki Skarbie...
Titi słodkie
Ciebie mi potrzeba...
Nie chcę powiedzieć
NA ZAWSZE
Dobranoc...
Moknę od łez...
Nie odchodź...
Nie milcz mi prosto w serce
Cokolwiek powiedz Mi
Zostań...
Przecież wiesz,
Że potrzebuję Cię jeszcze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz