Witajcie,
piszę dziś do Was chcąc podzielić się swoją radością – udało
mi się dostać pracę. Na rozmowie, o której już Wam pisałam wypadłam jak się
okazało, bardzo dobrze i firma zdecydowała o zatrudnieniu właśnie mnie.
Zaczynam pracę od jutra. Trochę się stresuję, lecz mocno wierzę, że
wszystko będzie dobrze. Z nerwów jednak
trochę boli mnie brzuch i Lucjan nieco częściej się wypróżnia, więc częściej
niż zwykle bywam w toalecie. Głównym źródłem stresu jest fakt, że na tym
stanowisku potrzebny jest język angielski, a ja mimo iż sobie całkiem nieźle
poradziłam na rozmowie nie czuję się zbyt pewnie w mowie. Cieszę się jednak, że
mam obok siebie dobrych ludzi, którzy nieco mi pomogli – kuzynka wsparła w
poszukiwaniu potrzebnych zwrotów, a dodatkowo ogromnie pomogła mi moja była anglistka
ze studiów, abym miała przydatne
ściągawki na start, gdybym ze strachu zapomniała co i jak mam powiedzieć.
Ten tydzień przed pracą był zakręcony – musiałam zrobić
zakupy, bo w moim miejscu pracy obowiązuje określony dress code: spódnice do kolan, koszule, legginsy czy eleganckie
stonowane swetry, buty bez odsłoniętych palców. Nie wolno przyjść do pracy w
dżinsach czy t-shircie, a ja tego typu ubrań, które są wymagane nieomal nie
posiadałam. Jak się domyślacie zwyczajnie nie były mi potrzebne. Trudno było
dobrać zwłaszcza legginsy – nie wiem czemu teraz panuje trend by miały one
wysoki stan, co w przypadku woreczka, który może się napełnić i w ogóle w moim
przypadku nie wchodzi w grę. Na szczęście po poszukiwaniach udało mi się
znaleźć eleganckie legginsy z niskim stanem, dzięki którym będę się mogła czuć
komfortowo w miejscu pracy.
Musiałam też na spokojnie zrealizować swoje
zlecenie na sprzęt stomijny – zabawnie się złożyło, że po czasie gdy miałam komplikacje
teraz wracam do firmy, którą stosowałam prawie 3 lata i znowu worki tej marki
się sprawdzają. No może nie zawsze, bo czasem gdy wypróżnienie jest zbyt gęste
worek mi „wybija” i treść podcieka na skórę, ale nie jest to aż tak częste i
takie wybicie może się zdarzać bez względu na to jakiej marki woreczek akurat
mam, a wierzcie mi przetestowałam wszystkie dostępne marki. W sklepie medycznym
jednak nie mieli ilości worków na trzy miesiące i dostałam tyle, ile było, a reszta
dotrze kurierem. Trochę się martwię, o której będzie chciał przyjechać kurier,
ale mam nadzieję, że uda mi się z nim telefonicznie dogadać.
Czuję się gotowa podjąć to wyzwanie, wierzę, że wszystko
będzie dobrze, a Lucjan będzie grzeczny.
Proszę, trzymajcie za mnie kciuki.
Ślę Wszystkim pozdrowienia, Ewelina.
Gratulacje i pomyślności w nowej pracy :-)
OdpowiedzUsuń