poniedziałek, 30 października 2017

Atak przetoki i rodzinne chwile

Dzień dobry,

pogoda ostatnio szaleje. Orkan Grzegorz sieje po Polsce zamęt i zniszczenie. Na szczęście u mnie za oknem w ten poniedziałkowy poranek zza chmur pokazało się na moment słońce. A ja jestem w domu, mimo że powinnam być w pracy. Niestety, przetoka dała o sobie znać. Zaczęła wydzielać dużo ropy i bolała mnie w trakcie siedzenia. Zmartwiona udałam się do lekarza. Mam zalecone cztery nasiadówki dziennie: na zmianę w szarym mydle i nadmanganianie potasu. Dodatkowo pani doktor poleciła mi zastosować, podobno świetny, żel GAF. Przyznam szczerze, że o tym produkcie jeszcze nie słyszałam. Okazało się, że nie jest go tak łatwo dostać w aptece. Trzeba było skorzystać ze strony producenta, który wskazuje, gdzie w danym województwie można dostać jego wyrób. To znacznie ułatwiło mi dokonanie zakupu. Poczytałam również w sieci dużo skrajnie różnych opinii o działaniu tego żelu. Chcę wierzyć, że pomoże mi on w tej nierównej walce z przetokami. Choć przyznam szczerze, jestem trochę sceptyczna. Sama wyrobię sobie zdanie o tym żelu po dłuższym okresie stosowania. Póki co działam zgodnie z zaleceniami lekarza. W domu mam tydzień na intensywną terapię znanymi mi metodami, aby poprawić stan okolic odbytu.

Martwię się trochę jak to będzie wyglądało w pracy, bo nie przepracowałam nawet pełnego miesiąca. Mam nadzieję, że nie zostanie to negatywnie odebrane i firma wciąż będzie patrzyła na mnie łaskawym okiem. Przez trzy tygodnie bardzo się starałam pokazać, że na tej pracy mi zależy i że chcę pracować. Czas pokaże co nastąpi.

Oprócz przetoki jak na złość przyplątały się do mnie problemy żołądkowe. Dostałam skierowanie na gastroskopię, bo podejrzewane są wrzody albo Helicobacter pylori. Aby nieco mi ulżyć, Pani doktor przepisała mi lek, który łagodzi objawy zarówno Helicobacter, jak i wrzodów. Przyznam szczerze, że trzeci dzień go stosuję i czuję, że skurczowe bóle żołądka i nieprzyjemne objawy w trakcie spożywania posiłków nieco zmalały, ale dopiero gastroskopia potwierdzi co tak naprawdę się dzieje. Trochę się obawiam tego badania, bo nie należy ono do najprzyjemniejszych, ale wiem, że trzeba sprawdzić dokładnie co się dzieje. Na szczęście badanie będzie wykonane w znieczuleniu ogólnym.

Miniony weekend to nie tylko choroba i przykre informacje. Mój Tata postanowił mi zrobić niespodziankę i przyjechał do mnie w piątek wieczorem. Bardzo się ucieszyłam z jego wizyty, bo już mocno doskwierała mi tęsknota za domem i rodziną. Tata przywiózł z Tarnowa różne pyszności – boczek do gotowania, pyszny chleb z mojej ulubionej piekarni, ulubione wędliny, a także upieczony przez moją mamę piernik. Byłam bardzo wzruszona. Tata zrobił nam też niemały prezent – wraz z mamą postanowili kupić nam toster i maszynkę do mielenia mięsa. To bardzo przydatne sprzęty, których brakowało nam w kuchni i mieliśmy  je w planach zakupowych, ale dosyć odległych. Toster oczywiście razem przetestowaliśmy – tosty z wędliną i serem żółtym były palce lizać. To był wspaniały czas. Nie ukrywam, że bardzo, ale to bardzo stęskniłam się za moim Tatą. Jestem taką trochę córeczką tatusia i zawsze miałam z Tatą fantastyczną relację – świetnie się dogadujemy i jesteśmy do siebie z charakteru bardzo podobni. Mój Rafał też cieszył się tą wizytą, bo ma z moim Tatą wspólne zainteresowania i wprost genialnie się dogadują. Szkoda tylko, że wszystko co tak miłe szybko się kończy. Miałam taką myśl, zresztą to była też sugestia lekarki, aby pojechać z Tatą na ten tydzień do Tarnowa i tam dbać o nasiadówki i wszystko inne, ale nie chciałam zostawiać w Warszawie mojego Ukochanego samotnie. Niedługo, bo już w połowie listopada, jedziemy odwiedzić rodzinne strony na cztery pełne dni.

Na koniec tego zakręconego wpisu o kilku rzeczach naraz, proszę, trzymajcie za mnie kciuki. Bardzo bym chciała, aby przetoka się wyciszyła i zaczęła w końcu się zamykać. Byłaby to dla mnie ogromną ulgą i ułatwieniem.


Uściski dla Was, Ewelina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz