poniedziałek, 13 lutego 2017

Ewelina Zach: Skupienie na tym, co złe. ODWRÓĆ.

Cześć Kochani,

wybaczcie mi kilka dni milczenia. Starałam się w pełni dojść do zdrowia aby dzisiaj już pełną parą dotrzeć do pracy. Udało mi się - wstałam rano pełna sił i gotowa na wszelkie wyzwania. 

Chciałabym poruszyć dziś ważny dla mnie temat. Zauważyłam wśród moich znajomych, że niemal każdemu z nich łatwo przychodzi narzekanie na siebie. Zbyt często i ze zbyt dużą łatwością krytykują samych siebie - nos za duży, biust za mały, wzrost nie taki, nogi krzywe albo za grube, albo za chude itp. Chorując jeszcze łatwiej jest mieć do samych siebie pretensje. Mnie bez problemu przychodzi narzekanie na stomię, kolano, że obcasów nie ponoszę - bo kolano niesprawne, że wielu ćwiczeń, które bym chciała nie mogę wykonać, że płynąc kraulem czy grzbietem nie zrobię pięknego nawrotu fikołkiem i że obcisła krótka bluzka jest za obcisła i za krótka, bo stomia spod niej wyłazi. No i ciągłe problemy z zębami, bo leki i wieczne nieogarnięcie. Dziś jechałam nawet do Fundacji z duszą na ramieniu, bo moje jelitko postanowiło się schować i podciekło. Całą drogę modliłam się w duchu aby worek wytrzymał i żebym dotarła do biura - na szczęście udało się dojechać w czystym ubraniu, z tylko delikatnie podrażnioną skórą.

Sami widzicie - narzekanie i pretensję do samej siebie mam we krwi. Moje znajome też często na siebie narzekają - a że finanse u nich leżą, bo nie umieją oszczędzać, a bo nie są tak poukładane a ich życie nie jest tak piękne jak to, które można zobaczyć na Instagramach znanych blogerek, że brakuje im umiejętności orientacji w terenie, że nie są dobrymi córkami/matkami/siostrami.
Zauważyłam, że takie narzekanie obniża poczucie własnej wartości, pogarsza samopoczucie, sprawia że nie widzimy w sobie nic dobrego i im częściej mówimy o sobie źle, tym mocniej te słowa faktycznie oddziałują na rzeczywistość. Generalnie o tym, co w sobie lubimy mówimy dużo rzadziej. Jakoś się nie składa, jakoś nie ma okazji, jakoś, mam wrażenie, brak na to społecznego przyzwolenia. Często słyszę, że ktoś np. nie jest zadowolony ze swojego koloru oczy ale nigdy nie słyszę słów odwrotnych “lubię swój kolor oczu”. To absurdalne. I bardzo smutne.

Chciałabym to zmienić, przestać skupiać się na tym, co mi się nie podoba. Odwrócić lustro na swoją korzyść, otworzyć duszę na uśmiech. Dziś jest ten moment. Chcę Wam powiedzieć co w sobie lubię i czemu - i poprosić byście w komentarzach napisali co najmniej dwie rzeczy (choć chciałabym więcej) za które lubicie samych siebie. Do dzieła - doceńmy siebie! Ja zaczynam:

  1. Lubię swoje 158 cm wzrostu - mówi się, że małe jest piękne. Zgadzam się z tym. Poza tym czasem, gdy wybieram się z Ukochanym na eleganckie wyjście gdzie nie będę dużo chodziła, mogę sobie pozwolić na założenie dość wysokich obcasów wiedząc, że i tak nie będę wyższa od Rafałka nawet stojąc.
  2. Lubię to, że nie przejmuję się tym jak odbierają mnie inni - że nie jestem odpowiednio dojrzała/dorosła - to pozwala mi być sobą i kiedy chcę dopuszczać swoje wewnętrzne dziecko. Ułatwia mi to też samoakceptację.
  3. Lubię swoje oczy - jako całość. Są pięknie błękitne, mają ładny kształt, są wyraziste i nie są zbyt głęboko osadzone. Mało tego, są dosyć symetryczne i mają piękną oprawę.
  4. Lubię moje milion pomysłów  na minutę - czasem to może sprawia, że jestem chaotyczna ale w sumie pozwala mi się nie poddawać. Wiem, że jeśli na realizację jakiegoś pomysłu nie pozwoli mi zdrowie, to mam jeszcze mnóstwo innych i zrealizowanie któregoś musi się udać.
  5. Lubię swoją odwagę - nabrałam jej w ciężkich chwilach i teraz zawsze staram się iść do przodu, nawet jeśli trochę  boli i nie zawsze jest przyjemnie.
  6. Lubię swoje usta – ostatnio przy kolejnym spocie dla fundacji oddałam się w ręce makijażystki, która powiedziała mi, że wiele modelek robi sobie mnóstwo zabiegów kosmetycznych, wstrzykuje kwasy hialuronowe, botoxy itp. aby mieć takie usta jak moje. Zwłaszcza, jak to ujęła “serduszko” na górnej wardze - podobno atrybut kobiecości.
  7. Lubię swoje zamiłowanie do prostoty - sprawia mi radość i daje satysfakcję, że nie czuję musu gonienia za trendami, że muszę mieć torebki za 3000 zł, nie muszę mieć stu par butów i dziesiątek niepotrzebnych mi ale modnych rzeczy. Lubię swój umiar i minimalistyczne podejście do życia, które pozwalają mi oddzielać rzeczy ważne i niezbędne od niepotrzebnych.
  8. Lubię swoje uśmiechnięte podejście do życia - cieszę się, że staram się widzieć pozytywne strony życia i każdego dnia dostrzegać dobro w innych wokół siebie.
  9. Lubię swoje paznokcie - są twarde, zdrowe i niełamliwe oraz dosyć szybko rosną ładne i kształtne.
  10. Lubię swoją gadatliwość - kiedyś postrzegałam ją jako wadę a dziś pozwala mi ona na śmiałe poznawanie innych ludzi oraz na opowiadanie im ciekawych rzeczy - często słyszę, że niezły ze mnie gawędziarz i ludzie autentycznie chcą mnie słuchać, gdyż mówią, że to co mam im do powiedzenia wzbudza ich zainteresowanie.
A Ty co w sobie lubisz? Za co cenisz samego siebie? Z czego jesteś dumny/dumna? Podziel się proszę ze mną w komentarzu - pochwal się sobą i pochwal siebie - tak szczerze i od serca - to pierwszy krok do lepszego samopoczucia.

Ślę Ci serdeczności Drogi Czytelniku, miej dobry dzień :-)

Ewelina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz