wtorek, 11 lipca 2017

Czasami nie wyjdzie...

Witajcie,

dziś pisze mi się trochę trudniej do Was. Starałam się o pracę w jednej ze znanych Fundacji. Proces rekrutacyjny nie był krótki, byłam tam na dwóch rozmowach. Wydawało mi się, gdzieś w głębi serca, że się podobam i będę tym szczęśliwym Wybrańcem, który będzie ramię w ramię z innymi niósł uśmiech chorym dzieciom. Przyznam, że wiązałam wielkie nadzieje z tą pracą.

Niestety, los chciał inaczej. Trudno jest ponieść taką porażkę. Chciałabym zrozumieć, co zrobiłam czy powiedziałam nie tak. Napisałam nawet wiadomość mailową z zapytaniem. Liczę na to, że mi odpowiedzą, abym mogła uczyć się na popełnionych błędach. Bo chyba jakieś musiałam popełnić, skoro wybrano kogoś innego.

Gdy patrzę na Lucjana wydaje mi się, że to on jest powodem, dla którego nie dostałam pracy. Nie pierwszy już raz ktoś szuka osoby niepełnosprawnej – ale wiecie, jak to jest – tak, żeby ta osoba NIE BYŁA ZA BARDZO niepełnosprawna. A ja mam Lucjana, przetoki, Crohn’a i chore kolano. Chyba za dużo... pewnie JESTEM NIEPEŁNOSPRAWNA ZA BARDZO. Ah. Albo brakuje mi perfekcyjnej znajomości języka angielskiego. Trudno jest przełknąć gorycz takiej porażki, kiedy wszystko wydaje się układać i do siebie pasować w układance życia.

Przyznam Wam szczerze, że odbyłam już duuużo rozmów i wciąż nie znalazłam miejsca dla siebie. Niektórzy mówią wprost, że chcą ludzi bardziej dyspozycyjnych, bardziej elastycznych, bardziej… po prostu zdrowych. Niektórzy nie mówią nic, po prostu odprawiają z kwitkiem – choć rozmowa kwalifikacyjna zdaje się iść dobrze i już już czujemy, że nas wybiorą. Raz się zdarzyło nawet, że zatrudniono osobę z gorszymi kompetencjami, ale w pełni zdrową.

Nie poddaję się jednak. Nie chcę utknąć na rencie skoro czuję się na siłach, by pracować. Będę dalej pisać listy motywacyjne i rozsyłać swoje CV – Warszawa przecież jest dużym miastem i musi mi się udać znaleźć pracę, w której będę mogła się realizować w pomocy innym i jednocześnie cieszyć się tą pracą. Dlatego biorę się w garść i działam. Wciąż walczę idąc drogą przed siebie – i wierzę, że dotrę do celu i uda mi się ułożyć sobie życie w tym wielkim mieście.

A Wy jakie macie doświadczenia z poszukiwaniem pracy? Napiszcie, chętnie poczytam Wasze historie. Jeśli macie dla mnie jakieś rady, za nie też będę wdzięczna.
Oj, Lucjan daje znać, że pora go nieco wypróżnić, więc się żegnam.

Do przeczytania,

Wasza Ewelina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz