Kochani,
piszę do Was bardzo radosna.
Odkąd zaczęły się wakacje marzyłam, by wraz z Ukochanym wybrać się nad morze.
Bardzo się stęskniłam za szumem fal, plażą i atmosferą nadmorskich miejscowości,
której już dawno nie miałam okazji być częścią. Los okazał się jednak dla mnie
łaskawy. Rafał dostał w swojej firmie zlecenie serwisowe w Gdańsku. Wrócił z
pracy tego dnia bardzo uśmiechnięty i radosny i oświadczył, że jedziemy nad
morze. Na początku mu nie dowierzałam myśląc że to jakiś żart ale on z jeszcze
większą radością oświadczył, że moje marzenie o morzu właśnie się spełni, co
prawda tylko jednodniowo (nie możemy zostawić królika na dłużej bez opieki) ale
będziemy na plaży. Zaczęłam niemal fruwać ze szczęścia. Dzień później wieczorem
pakowaliśmy ręczniki, stroje kąpielowe, krem do opalania i po opalaniu, by jak
najwcześniej wyruszyć do Gdańska. Rano w dniu wyjazdu przygotowaliśmy
Wibryskowi wszystko, co mu niezbędne – świeżą chłodną wodę, nieco świeżych
warzyw, trochę granulatu, świeże sianko i miseczkę ziół. Zamknęliśmy drzwi w
kuchni i naszym pokoju, by Uszakowi zostawić do szaleństw nie tylko cały jego
pokój, ale też przedpokój, w którym bardzo lubi leżeć na chłodnych deskach.
Zasłoniliśmy mu też żaluzje, aby słońce za mocno nie grzało mu do pokoju i
zostawiliśmy otwarte okna, by zwierzak miał przewiew. Wibrys wydawał się przed naszym
wyjazdem zadowolony z przygotowanych mu wygód, zatem spokojnie i bez stresu
wyjechaliśmy do Gdańska.
Pogoda w podróży nieco nas martwiła, bo niebo zdawało się
być nieprzystępnie zachmurzone. Gdy jednak dojechaliśmy do celu, niebo
rozpogodziło się i zza chmur wyjrzało słońce. Mój Mężczyzna dojechał najpierw
pod adres, gdzie miał odbyć serwis – w końcu przede wszystkim przyjechał do
Gdańska do pracy. Gdy on udał się wykonać swoje obowiązki zawodowe, ja udałam
się na spacer po okolicy. Udało mi się zakupić trochę pocztówek z Gdańska na
pamiątkę i trochę pozwiedzać. Jednak najwspanialszym momentem była chwila, gdy
już po wykonaniu swoich zawodowych obowiązków Rafał wrócił i ruszyliśmy z
wielkimi uśmiechami w stronę najbliższej plaży.
Nie umiem Wam opisać, jak bardzo
się cieszyłam – to była radość dziecka, które spełnia swoje wielkie marzenie.
Na plaży mocno się wzruszyłam sama nie wiedząc, że aż tak bardzo chciałam
odwiedzić polskie morze i że aż tak mocno tego potrzebowałam. Pogoda była
wprost wyśmienita na plażowanie – było słonecznie a od morza wiał lekki podmuch
wiatru, lecz woda była spokojna. Leniwe fale obijały się powoli o piaszczysty
brzeg. Przebraliśmy się w stroje kąpielowe i wskoczyliśmy do wody, która była orzeźwiająca
lecz nie przejmująco zimna. Może to było tylko kilka godzin na plaży, ale tego
właśnie było mi trzeba. Ukochany powiedział mi, że promienieję radością – bo
tak właśnie było. Gdyby nie tłum ludzi mogłabym tańczyć, śpiewać i krzyczeć ze
szczęścia. Przed plażowaniem zjedliśmy na obiad świeżą rybę w miejscowej
smażalni. Smakowała mi tak bardzo, że po zejściu z plaży zjadłam jeszcze jedną
na kolację. Rafał był zdziwiony, że ja zazwyczaj niejadek zjadłam dwie duże
ryby z ogromnym apetytem :) Ale przecież ryba nad morzem właśnie smakuje najlepiej!
Zrelaksowani wieczorem
pożegnaliśmy morze i ruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy, by dojechać do
niej około 23. Wibrys przywitał nas już od wejścia stęskniony radosnym
podskakiwaniem, tuleniem się i lizaniem. Dobrze, że następnego dnia była sobota
– można było zregenerować siły po długiej, ale przyjemnej podróży.
Pozdrawiam promiennie,
Ewelina
Naprawdę pięknie! Chociaż latem na pewno warto zabrać ze sobą coś nieprzemakalnego i wodoszczelnego, bo warunki słyszałam, że naprawdę są różne. Gdyby ktoś się wybierał, to takie produkty można sprawdzić sobie na stronie gokajak.com . Jest tam dużo różnych propozycji, jak i osoby pływające kajakiem mogą przejrzeć specjalne oferty dla siebie. Myślę, że oferta jest całkiem dobra.
OdpowiedzUsuń