Witajcie!
Obiecywałam sobie, że w tym roku
nie będę robić żadnych urodzin. To 26. Ani okrągłe, ani specjalne. Będąc już w
domu nie wyobrażałam sobie jednak nie kupić tortu, ciasteczek i nie zaprosić
kilkorga najbliższych i spędzić miło ten dzień.
Jak pomyślałam, tak też
zrobiłam. W ukochanej tarnowskiej cukierni zamówiłam jogurtowo–lodowy
brzoskwiniowy tort, dobrałam też pyszne ciastka. Oczywiście z Rafałem nie
mogliśmy sobie odmówić zjedzenia pysznych lodów na miejscu. Są najlepsze w
mieście. Pogoda była w sam raz – nie za gorąco, nie za zimno. Idąc z tortem do
domu powiedziałam Ukochanemu, że w sumie to chcę troszkę poświętować. W końcu
każdy powód jest dobry, jeśli prowadzi do radości. Rodzina bardzo miło mnie
zaskoczyła – była siostra, rodzice, obie babcie, dziadek, dwie ciocie, kuzynka,
chrzestna mama, mali kuzyni też przyszli. To spotkanie ze wszystkimi przy
jednym stole dało mi naprawdę dużo radości.
Siostra podsunęła mi też pomysł, by
choć na kilka dni wyjechać z Rafałem do Krynicy Zdrój. Na początku byłam trochę
sceptyczna, ale w sumie siostra ma rację – w zasadzie już od dawna nigdzie nie
wyjeżdżałam z Ukochanym, bo ciągle są sprawy ważniejsze od naszego odpoczynku.
Siostra jednak ma rację. W Krynicy była już ze swoim chłopakiem i miała
wypatrzony hotel, w którym moglibyśmy przenocować. Klaudia dobrze wie, jak
ważna jest dla mnie czysta i schludna łazienka, a tam gdzie siostra już była
miałam pewność, że miejsce jest już sprawdzone. Trochę spontanicznie zdecydowaliśmy,
że jedziemy i zamówiliśmy pobyt z dwoma noclegami. Koszt nie był zbyt duży bo
nocleg zamawialiśmy tydzień wcześniej. Oczywiście, że taniej byłoby zamówić
pokój jeszcze wcześniej, ale nie planowaliśmy takiego wyjazdu. Klaudia obiecała,
że wraz z rodzicami zajmie się Wibrysem. W końcu Uszak czuje się w moim
tarnowskim domu jak u siebie i cała rodzina za nim przepada. Możemy więc być
spokojni o jego dobro i bezpieczeństwo.
Urodziny były fantastyczne. Od każdego
dostałam jakiś drobiazg – wcale nie taki drobny – siostra zaszalała i kupiła mi
kilka naturalnych kosmetyków, od babć i rodziców dostałam wsparcie finansowe na
wyjazd, od chrzestnej dostałam świetną książkę, którą z pewnością przeczytam z
wielką przyjemnością, a od kuzynki i cioci perfumy. Oprócz tego trochę
słodkości. Każdy też wiedząc, że to dla mnie ważne, dołączył do prezentu kartkę z
życzeniami. Nie okazywałam tego na zewnątrz, ale byłam bardzo wzruszona i
dozgonnie wdzięczna wszystkim swoim gościom. Ten dzień tak naprawdę okazał się
fantastyczną okazją do rodzinnego spotkania przy stole. Chrzestna nieco się
śmiała, bo przecież miałam nie robić urodzin, a wyszło na to, że jednak je
zrobiłam. Prezenty były niespodzianką, bo naprawdę się ich nie spodziewałam, a
najważniejsza była dla mnie możliwość świętowania w gronie najbliższych.
Cudownie też czuć jak wielu ludziom jestem bliska i wiedzieć, że tu w domu jest
tak wiele osób, które mocno trzymają za mnie kciuki i zawsze mogę na nich
liczyć, gdyby coś złego podziało się z moim zdrowiem i potrzebowałabym pomocy.
Przyznam Wam szczerze, że bardzo nie
chce mi się wyjeżdżać do Warszawy. Na szczęście dzisiaj dopiero 16 sierpnia, a
do Warszawy wracamy dopiero 27 sierpnia. Staram się więc nie myśleć póki co o
powrocie do Stolicy. Pisząc tę wiadomość do Was siedzę na huśtawce dzień po
urodzinach i głaszczę co jakiś czas swojego psa. Czuję się naprawdę
fantastycznie. Zastanawiam się jak ja sobie poradzę z powrotem.
Macie jakieś
pomysły jak się oswoić z tym wielkomiejskim życiem z dala od rodzinnego domu?
Cieszę się oczywiście, że mój Ukochany ma w Warszawie duże możliwości
zawodowego rozwoju, mamy schludne mieszkanie, miłych sąsiadów i Uszaka – nie
jest źle, wręcz jest bardzo dobrze, ale ciągle tęsknię do Tarnowa i swojego
kawałka podwórka.
Serdecznie pozdrawiam znad
lemoniady, Wasza Ewelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz