środa, 2 sierpnia 2017

Uszy w podróży

Cześć Kochani,

wakacje w pełni. Pewnie niejedno z Was ma zwierzaki w domu i stajecie przed dylematem co zrobić, kiedy trzeba gdzieś wyjechać. Tym bardziej jeśli chodzi o króliki. Podzielę się z Wami moim doświadczeniem i podpowiem jak podróżować z Uszakami.

Oczywiście najlepiej jest jeśli macie możliwość nie stresować zwierzaka podróżą i zostawić go w domu pod opieką najbliższych, których Uszak dobrze zna. Uważam, że to optymalne rozwiązanie dla niego. Musicie się tylko liczyć z tym, że jeśli wyjazd jest dłuższy niż tydzień, po powrocie Uszak będzie potrzebował kilku chwil, aby przypomnieć sobie Wasz zapach i na początku może reagować na Was nieco lękliwie. Po prostu „ten typ tak ma”. Nie ma potrzeby się niepokoić. Po maksymalnie 2-4 dniach zwierzak zacznie już zachowywać się wobec Was po staremu. Trzeba tu nadmienić, że niektóre króliki w ogóle nie mają problemów tego typu i od razu rozpoznają swoich właścicieli, na których reagują radosnym podskakiwaniem i bieganiem – tu nie ma reguły, każdy królik jest inny.


Druga opcja to pozostawienie Uszaczka w specjalnym hoteliku dla zajęczaków i gryzoni. W każdym większym mieście można znaleźć takie miejsce. Oczywiście warto wcześniej je odwiedzić i sprawdzić, czy pracują tam ludzie, którzy znają potrzeby tego gatunku i potrafią je wszystkie zaspokoić, a także zareagować gdyby wydarzyło się coś niepokojącego. Sama mam schowaną w wiadomym miejscu wizytówkę sprawdzonego hoteliku o wdzięcznej nazwie Susełek. Takie rozwiązanie kosztuje średnio 30-50 zł za dobę. Sama jednak póki co nie korzystałam z tej usługi. I tu docieramy do kolejnego punktu…

Trzecia opcja to zabranie zajęczaka ze sobą. Nasz królik jeździ zawsze z nami. To jednak nie jest proste doświadczenie dla tak lękliwego stworzenia, dlatego trzeba zapewnić zwierzęciu maksymalny spokój i komfort:

- do bagażnika wsadzamy klatkę naszego ulubieńca z jego miseczkami, zabawkami, kuwetą, poidłem i wszystkim, co nasze Uszy znają, bo czują się dzięki temu pewnie i bezpiecznie,

- królik powinien mieć przewiewny transporter dobrej jakości. Co ważne – duży na tyle by zwierzak mógł się swobodnie położyć. Dno wyściełaj starym kocem, ręcznikiem lub chociaż jednorazowym podkładem higienicznym – poza wygodą, pozostaje kwestia wypróżnień. Do tego trochę siana i woda w poidełku żeby nasz Ulubieniec mógł się swobodnie posilić i napić,



- spakować trzeba również króliczą apteczkę: krople przeciw wzdęciom np. Espumisan, siemię lniane, probiotyk (najlepiej specjalny dla królików), płyn odkażający rany np. octanisept, sól fizjologiczna, herbatki ziołowe – rumianek, koper włoski, nagietek; małe sterylne strzykawki oraz KONIECZNIE specjalistyczną karmę ratunkową gdyby nasz zwierzak ze stresu nie chciał jeść w nowym miejscu. Znane i polecane to rodi care dra Ziętka bądź herbi care. Jeśli nasz Milusiński jest w trakcie przyjmowania leków, je również powinniśmy zabrać ze sobą. Koniecznie weźmy też wszelką dokumentację weterynaryjną oraz zorientujmy się przed wyjazdem, gdzie w okolicy miejsca naszego pobytu można znaleźć weterynarza małych zwierząt, który specjalizuje się również w królikach – to bardzo cenna wiedza w razie jakichkolwiek problemów zdrowotnych malucha,

- pakujemy też jedzenie zwierzęcia wyliczone na ilość czasu na jaką wyjeżdżamy, plus drobny zapas na wszelki wypadek. Warto wziąć ze sobą przysmaki, które nasz milusiński lubi najbardziej, by ułatwić mu aklimatyzację w nowym miejscu. Wibrys wprost uwielbia babkę szerokolistną, suszony topinambur i swój zdrowy granulat, który dostaje jako smaczki. To działa na niego kojąco i szybko zaczyna czuć się pewnie i dokazywać w nowym miejscu – przede wszystkim psocić :)

- Zawszę biorę też ze sobą specjalną szczotkę do wyczesywania futra Wibrysa. Trzeba to robić regularnie, by zwierzę myjąc się nie zjadało za duży swojej sierści.


Dobrze, że kupiliśmy samochód kombi bo 2/3 naszego bagażu podróżnego zajmują rzeczy Wibrysa. Jesteśmy jednak odpowiedzialnymi właścicielami i nie wyobrażamy sobie, by nie spakować wszystkiego, co jest mu niezbędne. Jesteśmy gotowi na każdą ewentualność. Mamy w planach zakup specjalnych szelek. Jest już po szczepieniu i okresie kwarantanny poszczepiennej i będziemy mogli brać go na zewnątrz, by mógł spokojnie wcinać trawę. Noszenie góry od klatki jest bardzo kłopotliwe. Jak kupimy szelki i spróbujemy zobaczyć co Wibrys na to, zdam Wam relację J To mały dzikus na noszenie i nie wiem czy da nam zapiąć  mu szelki, ale po cichu liczę na to, że uda mi się przekonać go :)

I na koniec pamiętajcie #uszynajlepiejmająsięwparze #uszomdobrzewparze – ja obecnie uczę się w pewnym miejscu pracy – jeśli wyjdzie z tego coś dobrego i zostanę tam na dłużej w planach mamy adopcję króliczej kastrowanej żonki dla naszego gentlemana.
  


Serdecznie Was pozdrawiam razem z moim Pampuchem,

Ewelina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz